
Powyższy temat jest jak rzeka. Długi, kręty i dla każdego inny do interpretacji. Ale odpowiedź powinna być krótka. Nabiał nie jest ważnym źródłem białka. Ba. W diecie sportowców powinniśmy wystrzegać się nabiału jako bogatego źródła protein do kształtowania naszej sylwetki. Wielu z Was zadaje sobie teraz pytanie: „No ale kiedyś wszyscy jedli nabiał i jakoś to było…” Tak, wiem. Sam spożywałem chude twarogi w ilości pół kilo po zakończonej sesji treningowej myśląc, że moje mięśnie diametralnie zwiększą swoje rozmiary. Niestety, czasy się zmieniają. Popadamy w mity żywieniowe, którymi możemy, ale nie musimy się sugerować. Wiele z nich dotyczy nabiału. Postaram się w skrócie wyjaśnić powyższy temat.
Na początku określamy jakiego białka potrzebuje nasz organizm. Najbardziej popularne białka, które dostarczamy dla swojego układu pokarmowego to białka zwierzęce i roślinne. Te pierwsze to wszelkiego rodzaju mięsa tj.: drób, wołowina, jagnięcina, dziczyzna itp. Roślinne z kolei to serki wiejskie, jogurty, mleko, soja itp. Zdecydowanie lepszą opcją dla naszego organizmu pod kątem budulcowym jest dostarczanie białek zawierających jak największy aminogram, czyli produkt, w którym znajduje się najwięcej przyswajalnych przez nasz organizm aminokwasów. To one tworzą białka. Nie jesteśmy na lekcji biologii, żeby tłumaczyć mechanizm budulcowy naszych mięsni. Skupmy się na tym, dlaczego nabiał nie jest polecany dla Was jako sportowców lub osób chcących zadbać o swoją sylwetkę.
Na produktach mlecznych chował się niejeden z Was. Mama czy babcia tłumaczyły Wam, żeby pić mleko. Powstawały kampanie społecznościowe namawiające do spożywania tego produktu. Co się stało, że nagle mamy taką nagonkę i hejt na nabiał? Po pierwsze, ludzie zaczęli zyskiwać świadomość w aspekcie alergii, wywoływanych w wyniku przyjmowania produktów mlecznych. Bardzo duży odsetek ludzi posiada uczulenia, skutkiem których są: biegunki, bóle brzucha, wzdęcia czy gazy. Czemu tak się dzieję, a kiedyś było wszystko ok? Dwa najprostsze powody. Kiedyś mleko i produkty mleczne to było faktycznie to, co kupowaliście. Teraz są to produkty „mlekopodobne” zawierające tyle „E” ile cała tablica Mendelejewa. Drugą przyczyną, przez którą nie powinniśmy nagminnie sięgać po produkty mleczne, jest nietolerancja laktozy. Laktoza to tzw. cukier mleczny. Bardzo wiele osób cierpi na powyższe schorzenie. W skrócie ujmując, nasz organizm potrzebuje enzymu, który rozłoży ten dwucukier. Dokładnie opisując potrzebujemy laktazy. Do trzeciego roku życia mamy bardzo dużo powyższego enzymu . Po trzecim roku życia stopniowo zanika. Jeżeli po spożyciu mleka będziesz miał jeden z powyższych objawów, możesz wnioskować że masz wystarczającej ilości enzymu o nazwie laktaza. A co dzieje się z naszym mlekiem, które nie zostaje odpowiednio rozłożone?? Gnije i fermentuje w naszych jelitach, wywołując różne dolegliwości.
Czynników, które nie przemawiają za sięganiem po produkty mleczne jest wiele. Nabiał wywołuje alergie, zawiera leki, sterydy, hormony czy antybiotyki, podawane krowom czy aplikowane wprost do mleka i wyrabianych z niego produktów.
Reasumując. Możemy sięgać po produkty mleczne. Ale pamiętajcie – jeśli chcecie kształtować własne ciało, wybierajcie produkty zawierające jak największy aminogram. Tutaj, niestety, wszyscy weganie i wegetarianie będą oburzeni, ale taka jest prawda. W większości przypadków nasze samopoczucie po odstawieniu mięsa będzie lepsze. Gwarantuję, że do czasu. Nasz organizm potrzebuje budulcu, z którego sami zostaliśmy stworzeni.