Nierzadko na różnych szkoleniach pojawiają się tematy związane z zaburzeniami odżywiania. Bardzo często w takich przypadkach szkoleniowcy zwracają uwagę np. na bulimię. Jest to ciężka choroba, z którą zapewne część z Was miała okazję się spotkać (szacunki mówią, że obecnie w Polsce chorować na nią może nawet 13% populacji!!) Jednak tematem tego artykułu jest choroba podobna w genezie, której nazwa pewnie większości z Was nic nie mówi – bigoreksja, fachowo nazywana dysmorfią mięśniową, odwrotną anoreksją lub kompleksem Adonisa.
Co to w ogóle jest?
Bigoreksja to zaburzony obraz własnego ciała. Osoba chora wykonuje wiele intensywnych treningów, wydaje krocie na dietę, suplementy, włącza (nierzadko) ciężką farmakologię. Bigoreksja swoją genezę ma zbliżoną do wspomnianej bulimii czy anoreksji. Zaczyna się w głowie, a jej efektem jest wyniszczenie organizmu, prowadzące niekiedy do przedwczesnej śmierci. Pogoń za muskulaturą, odpowiednią (w naszej subiektywnej ocenie) sylwetką przekłada się na to, że klub fitness staje się naszym drugim domem. Gdy przeradza się to w uzależnienie pojawia się problem, który lekarze nazywają bigoreksją.
W dbaniu o siebie, odpowiednią sylwetkę czy samopoczucie nie ma niczego złego, dopóki nie przeradza się to w obsesję. Kulturystyka i sporty zbliżone do niej, służą zdrowiu. To prawda obiektywna. Ruch to zdrowie. Chroni nas przed różnymi schorzeniami czy chorobami, takimi jak np. cukrzyca. Gdzie leży problem? Osoba chora na bigoreksję nie dba o swój organizm. W poważaniu ma wyniki badań, kontuzje czy ogólną sprawność organizmu. Bigorektykowi zależy tylko i wyłącznie na własnej sylwetce… która w jego ocenie nigdy nie jest taka, jakiej pożąda. Zawsze biceps jest za mały, „żyłka za słabo docięta”, plecy zbyt wąskie… Godziny spędzane przed lustrem pokazują coraz to nowe „mankamenty sylwetki”, które trzeba eliminować. Mechanizm choroby jest identyczny jak w przypadku anoreksji. W dużym uproszczeniu można by powiedzieć, że bigoreksja jest męską wersją anoreksji (według statystyk większość osób chorych na anoreksję to kobiety, a większość bigorektyków to mężczyźni). Panie chcą być szczupłe (anorektyczce ciągle wydaje się, że jest za gruba), panowie umięśnieni (bigorektykowi ciągle wydaje się, że jest za chudy) – stąd właśnie jedna z alternatywnych nazw tej choroby, czyli odwrócona anoreksja.
Skąd to się bierze?
Przyczyn bigoreksji jest wiele. Większość z nich jednak swoje źródło bierze z niskiej samooceny i związanym z nią brakiem pewności siebie. Najczęściej wymieniane przyczyny odwróconej anoreksji to:
- Wszechobecny kult ciała – instagram, telewizja, gazetki. Wszędzie panowie mają sześciopaki i żyłki na bickach, a panie jędrne pośladki i płaskie brzuchy. Też chcemy tacy być. I nie ma w tym niczego złego, jeśli zachowujemy w swoich dążeniach odpowiedni, zdrowy balans, a nie popadamy w obsesję, prowadzącą do anoreksji, bulimii czy bigoreksji.
- Brak akceptacji w dzieciństwie. Kolejny czynnik wspólny z anoreksją. Problemy w relacjach w dzieciństwie z grupą rówieśniczą lub rodziną, odrzucenie, to bardzo często pojawiający się motyw, występujący u osób chorych.
- Problemy w związkach. Część bigorektyków początki swoich problemów odnajduje w nieudanych związkach. Brak akceptacji, odczuwalny brak atrakcyjności seksualnej uderzają w poczucie własnej wartości. Osoba taka „leczy” potem swoje rany chorobliwą gonitwą za sylwetką.
- Ogólna niska samoocena, którą osoba chora stara się reperować muskularną sylwetką.
Symptomy.
Być może masz bigoreksję, jeśli któryś z poniższych punktów dotyczy Ciebie:
- Zaburzenie postrzegania własnej sylwetki – osobie chorej jest ciągle mało. Mimo dobrych lub bardzo dobrych wyników, chory nie potrafi być usatysfakcjonowany z wyniku. Często sam do końca nie wie jak bardzo dużą masę mięśniową chciałby posiadać. Wie, że chce więcej, ale ile?
- Chorobliwe sprawdzanie obwodów – wielu bigorektyków mierzy obwody klaty czy bicepsów codziennie lub prawie codziennie, jednocześnie frustrując się ile im jeszcze brakuje do… sami nie wiedzą czego – patrz punkt 1
- Dieta. Ten punkt można rozwijać w nieskończoność, ale jeśli nie zjesz odpowiedniej ilości białka w danym dniu, przyjmiesz za dużo węgli lub w jakiś inny sposób naruszysz swój „reżim dietetyczny” i wywołuje to u Ciebie silne, negatywne emocje to powinna zaświecić Ci się lampka ostrzegawcza.
- Sylwetka ponad zdrowie. Ciężkie treningi, rygor dietetyczny, braki w regeneracji (bo przecież odpoczynek jest dla słabych – TRZEBA TRENOWAĆ) stopniowo obciążają organizm. Pojawiają się kontuzje, które ignorujemy, bo samo się nie zrobi. I gotowe. Kontuzja lekka przeradza się w cięższą, czasami prowadząc wręcz do różnych form kalectwa. Ponadto dochodzą różne inne zagrożenia dla zdrowia np. zaburzenia gospodarki hormonalnej. Jednak jest to nieistotne. Forma na lato ponad wszystko!
- Izolacja. Bigorektyk często staje się samotnikiem. Dlaczego? Ponieważ reżim treningowy nie daje mu czasu i swobody do prowadzenia kontaktów międzyludzkich. Ponadto dla bigorektyka tematem numer jeden jest szeroko pojęte kształtowanie sylwetki. Inne tematy go nie interesują, a znajomi po prostu mają dość ciągłego słuchania na temat pompy, diety itp., co tylko pogłębia izolację. Nie spotykasz się ze znajomymi, bo chorobliwie wolisz trening? Kolejna lampka ostrzegawcza.
- Unikanie pokazania ciała. Podobnie jak w przypadku anorektyczki, która zasłania swoje „grube” ciało, tak samo bigorektyk często niechętnie pojawi się na plaży czy basenie, bo uważa że jest „za mały”. Obiektywnie może być wielkim koniem z formą startową na Sopot, ale w swoim mniemaniu jest flakiem. Kółko się zamyka. Kolejna lampka ostrzegawcza.
Konsekwencje bigoreksji
Negatywny wpływ bigoreksji na zdrowie jest oczywisty. Wśród najczęściej występujących czynników chorobowych są te, charakterystyczne dla osób ostro trenujących i przyjmujących anaboliki, czyli nadpobudliwość, agresja czy ginekomastia, a w dłuższej perspektywie czasu zawał serca czy udar mózgu. Jednak w przypadku bigoreksji idziemy o krok dalej. Nierzadko bigorektycy, ciągle niezadowoleni ze swoich efektów, popadają w depresję, która prowadzić może wręcz do prób samobójczych!
Bigoreksja to zaburzenie psychiczne, wymagające leczenia. W Polsce cierpi na nią około 10% trenujących (w większości mężczyzn). Zdecydowana większość chorujących to przypadki lżejsze (osoby, które samodzielnie potrafią opanować chorobę lub wymagają krótkiego, nieintensywnego leczenia). Jednak około 2% to osoby wymagające opieki specjalisty w szerszym zakresie, w dodatku im szybciej tym lepiej. To osoby posiadające obsesję na punkcie swojej sylwetki, która już dawno stała się dla nich destrukcyjna.
Walka z bigoreksją
Leczenie bigoreksji polega na poddaniu się psychoterapii, podczas której celem jest zmiana postrzegania własnego ciała u chorego oraz wyznaczenie realnych do realizacji celów. W praktyce bigorektycy bardzo rzadko trafiają do specjalistów. Powodów jest wiele, ale najważniejszym jest przede wszystkim brak świadomości choroby. Chory nie dostrzega problemu. Chodzi regularnie na siłownię, wcina białko. Nic nadzwyczajnego, Robi to, co inni regularnie trenujący. I owszem tak jest, dopóki pęd za sylwetką nie przeradza się w obsesję i staje celem nadrzędnym. Dodatkową pułapką bigorektyków jest to, że pomału tracą znajomych i przyjaciół. Stąd nie mają wokół siebie osób, które mogłyby zwrócić uwagę na ich problem. W dodatku zamykają się pomału w sobie i zwyczajnie nie chcą mówić o problemie, nawet jeśli już ktoś zauważy pewne niepokojące objawy.